SÄ… takie miejsca, o których myÅ›limy przez caÅ‚y rok, a gdy przychodzi czas, wsiadamy do auta i ruszamy ku przygodzie bez wzglÄ™du na wszystko.
Mimo zÅ‚ych prognoz, fatalnych warunków i spraw, które trzeba na moment zostawić za sobÄ…, podążamy do przodu, majÄ…c w gÅ‚owach widoki, za którymi tÄ™sknimy, rzekÄ™, o której marzymy i ryby, z którymi chcielibyÅ›my siÄ™ zmierzyć. Takim miejscem jest dla mnie kraina PoÅ‚udniowych Czech i piÄ™kna WeÅ‚tawa, której urok dodaje ciepÅ‚a nawet wtedy, gdy kÅ‚Ä™biÄ…ce siÄ™ nad górami chmury, sypiÄ… Å›niegiem, topniejÄ…cym Å‚agodnie na zmarzniÄ™tej skórze…
DojeżdżajÄ…c na miejsce, jechaliÅ›my wzdÅ‚uż pÅ‚ynÄ…cej w przeciwnym kierunku WeÅ‚tawy. Każdy kilometr do celu wydawaÅ‚ siÄ™ nam coraz dÅ‚uższy i coraz trudniej byÅ‚o utrzymać koncentracjÄ™ i skupić siÄ™ na drodze. Nasz wzrok mimowolnie wÄ™drowaÅ‚ w kierunku koryta rzeki, która każdego roku byÅ‚a dla nas wielkÄ… zagadkÄ…. Za każdym razem, gdy wracam do Czech, mam wrażenie, że znam WeÅ‚tawÄ™ wystarczajÄ…co dobrze, a mimo wszystko, każdego roku uczÄ™ siÄ™ jej na nowo. Gdy zajechaliÅ›my na miejsce i doÅ‚Ä…czyliÅ›my do reszty ekipy, która pierwszy dzieÅ„ Å‚owienia miaÅ‚a już za sobÄ…, oczekiwaliÅ›my entuzjazmu, którego dÅ‚ugo nie mogliÅ›my odnaleźć na twarzach naszych kolegów. WiedzieliÅ›my, że przed nami trudne zadanie, że ryb trzeba bÄ™dzie szukać, a każde branie bÄ™dzie sumiennie wypracowane. I tak też byÅ‚o…
Po trzech dniach przywykÅ‚em już do opadów. Deszcz, grad przeplatany promieniami sÅ‚oÅ„ca, a w koÅ„cu Å›nieg padajÄ…cy ciÄ…giem przez dwa dni. CaÅ‚e szczęście, że tylko w nocy temperatura siÄ™gaÅ‚a poniżej zera, a podczas dnia, opadajÄ…ce pÅ‚atki topniaÅ‚y w momencie zetkniÄ™cia z ziemiÄ…. Wbrew pozorom, to wcale nie Å›nieg, byÅ‚ naszym najwiÄ™kszym wrogiem, a silny wiatr, który nieproszony wdzieraÅ‚ siÄ™ za koÅ‚nierz. Mimo wszystko walczyliÅ›my i zmagaliÅ›my siÄ™ z pogodÄ… i wÅ‚asnymi sÅ‚aboÅ›ciami, które WeÅ‚tawa każdego dnia wyprawy chciaÅ‚a przed nami obnażyć.
Odwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc, obławialiśmy je skrupulatnie, krok po kroku, ale tylko nieliczne nagradzały konsekwencje braniem. Mimo wszystko, łowiliśmy ryby i to było najważniejsze.
PrzeÅ‚om nastÄ…piÅ‚ trzeciego dnia wyprawy, kiedy trafiliÅ›my na nieznany dotÄ…d odcinek rzeki. Już w pierwszych rzutach zÅ‚owiliÅ›my kilka pstrÄ…gów, a ich spontaniczne wyskoki podczas holu dodaÅ‚y nam adrenaliny, dziÄ™ki której przestaliÅ›my myÅ›leć o skrajnie niekorzystnych warunkach.
Ryby byÅ‚y bardzo ostrożne, mimo to ponawiaÅ‚y ataki i pewnie zapinaÅ‚y siÄ™ na pozbawionych zadziorów kotwicach. PstrÄ…gi tÄ™czowe sÄ… rewelacyjnymi przeciwnikami, walczÄ… agresywnie, sÄ… silne i nie poddajÄ… siÄ™ do samego koÅ„ca, nawet w momencie, gdy próbujemy uwiecznić je na pamiÄ…tkowym zdjÄ™ciu.
Tegoroczna wyprawa byÅ‚a kolejnÄ… okazjÄ… do sprawdzenia efektywnoÅ›ci wirujÄ…cych ogonków i cykad Spinmad. Skuteczność modeli Big 4g, czy Ćma 2,5g nie byÅ‚a dla nas zaskoczeniem, gdyż w poprzednich latach zÅ‚owiliÅ›my dziÄ™ki nim wiele tÄ™czaków.
Jednak w tym roku, po raz pierwszy zabraliÅ›my na WeÅ‚tawÄ™ najnowsze wirujÄ…ce ogonki Crazy Bug 4g, dziÄ™ki którym nie mogliÅ›my narzekać na brak emocji. Szczególnie agresywne kolory, przeÅ‚amujÄ…ce szarość niespokojnych dni, okazaÅ‚y siÄ™ pewnÄ… propozycjÄ… na pstrÄ…gi.
Ostatniego dnia wyprawy sÅ‚oÅ„ce rozdarÅ‚o gÄ™ste sploty chmur i w peÅ‚ni szczęśliwi, pożegnaliÅ›my siÄ™ z rzekÄ…, która kolejny raz uczyÅ‚a nas pokory. PatrzÄ…c na zielone krzewy i kwitnÄ…ce drzewa, wiedzieliÅ›my, że choć wrócimy tam dopiero za rok, bÄ™dziemy miÅ‚o wspominać każdy rzut, każdÄ… rybÄ™ i każdÄ… kroplÄ™ deszczu, która podczas tych kilku dni odrywaÅ‚a siÄ™ bezwÅ‚adnie od kaptura przeciwdeszczowej kurtki…